Aktualności

O PRAKTYKOWANIU MIŁOSIERDZIA – rozważanie na Niedzielę Miłosierdzia

czytania mszalne

O praktykowaniu miłosierdzia

Piękny obraz przynosi nam czytanie z Dziejów Apostolskich: Uczniowie trwali w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i na modlitwach. Pomagali sobie, byli radośni, wielbili Boga, a inni odnosili się do nich życzliwie. Po prostu cudownie, idealnie. Wzorcowa wspólnota. Bez problemów. Przynajmniej tak się wydaje, czytając ten fragment. Ale drugie czytanie i Ewangelia trochę burzą ten sielankowy obraz. Oto św. Piotr w swoim liście powie: radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. A Tomasz w dzisiejszej Ewangelii doświadcza czasu próby i można powiedzieć kryzysu wiary, bo nie może z początku uwierzyć, że Jezus przyszedł do Wieczernika i spotkał się z pozostałymi apostołami.

Tak też jest w naszym życiu. Tęsknimy do takiego obrazu wspólnoty, w którym wszyscy ożywieni wiarą pomagają sobie nawzajem, ciesząc się przy tym sympatią otoczenia. Tęsknimy… Ale świadomi jesteśmy, że to jest bardzo trudne do osiągnięcia, bo pojawiają się różne próby, kryzysy, doświadczenia. Tak było i jest. Było w czasach apostolskich i jest również dzisiaj. Wiemy, że nie żyjemy w idealnym świecie i wiemy też, że nikt z nas nie jest idealny. Dlatego potrzebujemy Bożego wsparcia, Bożej łaski Potrzebujemy Bożego światła, jak potrzebował tego Apostoł Tomasz. Potrzebujemy Bożej miłości i Bożego miłosierdzia. Po to, aby kierować się nimi w swoim życiu. Aby przemieniać ten świat naszą miłością i naszym miłosierdziem.

O miłości wiele mówiono i się mówi. To, można powiedzieć, popularny temat. Różnie co prawda rozumiany i interpretowany. Dla nas, w  wymiarze praktycznym, miłość to przede wszystkim pragnienie dobra i szczęścia drugiego. Natomiast na czym powinno polegać miłosierdzie? Ot, chociażby w Wikipedii przeczytamy: Miłosierdzie – aktywna forma współczucia, wyrażająca się w konkretnym działaniu, polegającym na bezinteresownej pomocy. Samo współczucie, nie przekładające się na działanie, miłosierdziem jeszcze nie jest. I nie szukając daleko, chyba tak to jest: miłosierdzie, to aktywna forma współczucia, wyrażająca się w konkretnym działaniu, polegającym na bezinteresownej pomocy.

Może taka historyjka: Pewnemu szewcowi przyśniło się, że następnego dnia ma do niego przyjść z wizytą Jezus. Sen wydawał się tak realny, że wstał bardzo wcześnie, pospieszył do lasu i narwał zielonych gałęzi, by przyozdobić swój warsztat. Czekał przez cały ranek, ale ku jego rozczarowaniu Jezus nie nadszedł. Przykuśtykał tylko jakiś żebrak, aby się ogrzać. Gdy ów człowiek odpoczywał, szewc zauważył, że jego buty są zupełnie znoszone. Wtedy zdjął z półki parę nowych pantofli i dał je przybyszowi. Przez całe popołudnie szewc wciąż czekał, ale jedyną osobą, która przechodziła koło jego domu, była jakaś starsza kobieta. Widział, jak dźwiga ciężką wiązkę drewna na opał, i zaprosił ją, żeby odpoczęła u niego w warsztacie. Kiedy dowiedział się, że od dwóch dni nic nie jadła, podzielił się z nią obiadem. Zaczynał już zapadać zmrok, a Jezus wciąż nie nadchodził. Zza okna dobiegał tylko płacz dziecka. Szewc wyszedł z warsztatu i zobaczył malca, który zgubił się rodzicom. Otarł mu łzy i odprowadził do domu. Po powrocie poczuł głęboki smutek. Pomyślał, że Jezus na pewno był u niego, lecz zastawszy pusty warsztat, odszedł. Wyobrażał sobie, jak piękne mogło być to spotkanie. Ucałowałby przebite dłonie Zbawiciela i obmył Jego stopy. Potem Jezus usiadłby za stołem i rozmawiał z nim. W swym żalu szewc zawołał: – Dlaczego, o panie, spóźniasz się? Dlaczego zapomniałeś, że to miał być dzień naszego spotkania? Wtedy usłyszał głos: – Raduj się, bo dotrzymałem swojej obietnicy. Trzy razy przyszedłem do twych przyjaznych drzwi. To ja byłem mężczyzną o pokaleczonych stopach. To ja byłem kobietą, którą nakarmiłeś. To ja byłem zagubionym na ulicy dzieckiem.

Miłosierdzie – aktywna forma współczucia, wyrażająca się w konkretnym działaniu, polegającym na bezinteresownej pomocy.

I Kościół wypracował formy miłosierdzia, które nazywamy uczynkami miłosiernymi. Są ich dwa rodzaje: uczynki miłosierne co do duszy i co do ciała.

Uczynki miłosierdzia względem duszy:

  1. Grzeszących upominać
  2. Nieumiejętnych pouczać
  3. Wątpiącym dobrze radzić
  4. Strapionych pocieszać
  5. Krzywdy cierpliwie znosić
  6. Urazy chętnie darować
  7. Modlić się za żywych i umarłych

Uczynki miłosierdzia względem ciała:

  1. Głodnych nakarmić
  2. Spragnionych napoić
  3. Nagich przyodziać
  4. Podróżnych w dom przyjąć
  5. Więźniów pocieszać
  6. Chorych nawiedzać
  7. Umarłych pogrzebać

Uczynki miłosierdzia. Katechizm Kościoła Katolickiego powie: Uczynkami miłosierdzia są dzieła miłości, przez które przychodzimy z pomocą naszemu bliźniemu w potrzebach jego ciała i duszy. To jest nauka dla nas: kierować się w swoim życiu miłosierdziem, czyli dostrzegać potrzebujących i przychodzić im z bezinteresowną pomocą.

Do czego serdecznie zachęcam!

O autorze

Janusz Talik