Aktualności

O OBECNOŚCI I „SPÓŹNIANIU SIĘ” PANA BOGA – rozważanie na V Niedzielę Wielkiego Postu

czytania mszalne

O obecności i „spóźnianiu się” Pana Boga

Taki może troszkę szkolny tytuł. Szkolny, bo być może kojarzący się ze sprawdzaniem obecności. Ale nie mający nic wspólnego z nauką, a już zwłaszcza z nauką na odległość. Tak po prostu wyszło. Będzie więc o Bożej obecności. Obecności, która umacnia i dodaje sił. Bożej obecności przy każdym z nas. I będzie – choć to może dziwnie zabrzmi – o „spóźnianiu się” Pana Boga. O co w tym chodzi? Zobaczymy. Rozpocznijmy więc!

Biskup krakowski Stanisław, za czasów panowania króla Bolesława Śmiałego, zakupił dla krakowskiego biskupstwa wieś Piotrowin. Jej właścicielem był bezdzietny Piotr Strzemieńczyk z Janiszewa, zwany Piotrowinem. Biskup za wieś zapłacił, a ponadto kontrakt został potwierdzony w testamencie Piotrowina. Problem pojawił się po śmierci właściciela ziemi. Król Bolesław Śmiały, niechętny biskupowi, miał namówić bratanków zmarłego Piotra, aby się upomnieli u biskupa o wieś, jako rzekomo nieprawnie nabytą od stryja. Postawiony przed królewskim sądem biskup tłumaczył jakim sposobem nabył ziemię, jednak jego wyjaśnieniom nie dawano wiary. Stanisław wezwał nawet świadków kupna wsi, ale żaden nich, z obawy przed władcą, nie chciał zeznawać. Wówczas Święty, jak głosi podanie, zaczął się modlić i prosić Boga o pomoc. I stało się coś niezwykłego, Stanisław jakby z natchnienia Bożego oświadczył przed sądem, że wezwie na świadka samego zmarłego Piotra. Król i wszyscy zebrani w sądzie wybuchli śmiechem, nazywając biskupa szalonym. Wtedy św. Stanisław udał się w uroczystej procesji do grobu zmarłego Piotra. Po przybyciu na miejsce kazał otworzyć grób i odkryć zmurszałe już ciało. Pomodliwszy się nad nim zawołał: Piotrze, w Imię Trójcy Świętej rozkazuję ci: wstań, udaj się przed sąd i daj świadectwo prawdzie!” I Piotr wstał z grobu, przybrał na siebie dawne ciało i w asyście św. Stanisława udał się przed oblicze króla. Oto masz królu samego Piotra, od którego wieś kupiłem – powiedział biskup. Król oniemiał, a Piotr zaświadczył o kupnie wsi przez biskupa. Następnie skarcił swoich bratanków za niegodziwy postępek i wezwał ich do pokuty. Skruszony zaś król przysądził wieś Piotrowin biskupowi. Po tym wszystkim biskup zapytał Piotra czy chce pozostać żywy czy spocząć w grobie, na co Piotr wybrał życie wieczne i prosił biskupa o modlitwy. Po czym położył się do grobu, a wieko grobu na powrót zamknięto.

Opowiadanie o wskrzeszeniu Piotrowina, bo pod taka nazwą funkcjonuje ta opowieść, jak i ewangeliczna historia wskrzeszenia Łazarza, przypominają, że zażyłość z Jezusem nie zabezpiecza przed cierpieniem i bólem. Nie zabezpiecza, ale przynosi wsparcie w trudnych chwilach. Cała historia przyjaciół Jezusa z Betanii – Marii, Marty i Łazarza pokazuje ten fakt dobitnie. Byli blisko Jezusa, bo przecież się z Nim przyjaźnili, ale nie ominęły ich ból, strata, śmierć. Bliskość z Jezusem nie zabezpieczyła ich przed tym wszystkim. Nie zabezpieczyła, ale przyniosła wsparcie, umocnienie i uleczenie. I tak to właśnie jest w życiu każdego z nas. Tak to jest, tylko może do tej pory nie zwracaliśmy na to uwagi. Oczywiście mamy świadomość, że w naszym życiu jest obecne cierpienie, jest obecny ból. Czy jednak uświadamiamy sobie na co dzień, że nigdy z tym nie jesteśmy sami, że Jezus jest przy nas, aby przynieść wsparcie, aby nas umocnić i uleczyć? On naprawdę jest blisko nas, tylko czy my jesteśmy blisko Niego? Czy jesteśmy blisko Niego, aby doświadczyć tego Jego wsparcia, Jego miłości? Tak, jak doświadczyli tego Łazarz, Maria i Marta. Jak doświadczył tego św. Biskup Stanisław. Potrzeba nam dzisiaj tego. Potrzeba tej zażyłości z Jezusem i tego pokornego uświadomienia sobie, że choć ta zażyłość nie zabezpiecza przed bólem, cierpieniem, lękiem i obawami, to przynosi nam wsparcie i wlewa w nasze serca nadzieję.

I druga rzecz. Taki oto znakomity i niesamowity – bo jakby pisany na dzisiejszy czas – komentarz do dzisiejszej Ewangelii o wskrzeszeniu Łazarza i legendy o wskrzeszeniu Piotrowina przez św. Stanisława, znalazłem: Powyższe opowiadania łączy wspólna nauka: nie istnieje pojęcie spóźnienia w odniesieniu do Boga. Zegary i kalendarze Boże są zupełnie odmienne od ludzkich rachub czasu. Wydawało się, że ze śmiercią Piotrowina jest już „za późno” na jego świadectwo przed sądem. Zdecydowanie spóźniona też wydaje się reakcja Jezusa na wieść o chorobie umiłowanego przyjaciela. Ale to tylko pozory. Sam Jezus zaskakująco dla uczniów stwierdza: „Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli”. To, co ludzie uważają za spóźnienie, jest dla Boga często najbardziej dogodnym czasem Jego Boskiego działania.

To, co ludzie uważają za spóźnienie, jest dla Boga często najbardziej dogodnym czasem Jego Boskiego działania. Nie łatwo to przyjąć. Szczególnie w tym czasie. Nie łatwo w to uwierzyć, widząc chociażby kawalkadę samochodów wywożących trumny z Bergamo, słuchając o lodowisku w Madrycie, czy lotnisku w Birmingham przystosowywanych na ewentualne kostnice, widząc wreszcie Papieża Franciszka na pustym placu przed Bazyliką św. Piotra… Chcielibyśmy raczej zawołać za św. Martą: Panie gdybyś tu był; gdybyś się nie spóźnił… Tymczasem to, co ludzie uważają za spóźnienie, jest dla Boga często najbardziej dogodnym czasem Jego Boskiego działania. I choć nie rozumiemy dlaczego tak się dzieje, dlaczego to nas wszystkich spotyka, to trzeba nam w tę Bożą obecność i bliskość uwierzyć. Bóg się nie spóźnia ze swoim działaniem, ale być może daje nam tę sytuację, ten czas, aby był on mimo wszystko czasem Jego Boskiego działania.

O autorze

Janusz Talik